Marsz
lwowskich dzieci
W dzień deszczowy i ponury
Z Cytadeli idą z, góry
Szeregami lwowskie dzieciIdą tułać się po świecie.
Na granicy Czarnogórza
Czeka ich mitręga duża,
Bo już na nich tam Czeka srogi wróg ...
A więc prowadź, prowadź Bóg!
Dzień wyjazdu już nadchodzi
Matka płacze i zawodzi,
Z żalu ściska biedną głowę,
Pan komendant ma przemowę:
Bądźcie dzielni, wy, żołnierze,
Brońcie kraju jak należy!
Już pobudki ton Trąbka nasza gra,
A więc żegnaj, matko ma!
-Żegnaj siostro, żegnaj bracie,
Wiem, że żałość w sercach macie.
Władze płakać wam nie bronią,
Na kościołach dzwony dzwonią.
Z dala widać już, niestety,.
Wieże kościoła Elżbiety,
Więc już zbliża się Nam odjazdu czas,
Chodź, uściskaj jeszcze raz!
-Czemu płaczesz, ukochana?
Być żołnierzem - rzecz cacana:
Mundur z igły, guzik błyszczy,
Pół cetnara mam w tornistrzy.
Patrz na tego manlichera:
Każdy żołnierz nie umiera!
Wtedy luba płacz,Wtedy luba cierp,
Gdy mnie zgładzi Moskal, Serb!
Hej, koledzy, dajcie ręce,
Może was nie ujrzę więcej,
Może padnę ciężko ranny
I dostanę krzyż drewniany.
Może ma mogiła stanie
Gdzieś w wąwozie na Bałkanu
Może uda się, Że powrócę zdrów
I zobaczę znowu Lwów!
Już w wagony siadać każą,
Jużeś otoczony strażą,
Już ci kosze i chleb znoszą,
A muzyka gra „Bartoszu"!
Słychać świst lokomotywy -
Boże, powrót daj szczęśliwy!
Boże! pozwól mi Dożyć chwili tej,
Bym do Polski wrócił swej!
umieszczam jako post dotyczący I wojny bo to hymn 30 pułku piechoty
OdpowiedzUsuń