Naszym zamierzeniem jest chęć ocalenia od zapomnienia miejscowości z Kresów i jej bohaterskich mieszkańców - Dawidowa koło Lwowa. Zbieramy informacje o tej miejscowości i jej mieszkańcach od wieków tam zamieszkałych. Ludziach, którzy bronili tę ziemię przed tatarami, kozakami, Rosjanami i Niemcami i za nią ginęli. Bronili polskości pod zaborami. Uprawiali ją przez stulecia, a potem nagle w 1946 r. zostali z niej wypędzeni z ziemi i domostw w których mieszkali ich ojcowie. Strona uzupełniana jest na bieżąco z chwilą uzyskania nowych informacji. Wszystkich zainteresowanych prosimy o informacje dotyczące Dawidowa i ich mieszkańców. I zapraszamy do współtworzenia strony. Kontakt: dariussds@wp.pl

wtorek, 27 września 2016

Atak na Szołomyję 10/11 VI 1944

W nocy z 10 na 11 czerwca 1944 roku oddziały leśne AK w sile około 100-120 ludzi dokonały ataku na Szołomyję w powiecie lwowskim. Oddziały Armii Krajowej spaliły w tzw. „akcji odstraszającej” wieś (55-60 gospodarstw stanowiących 90% zabudowy wsi).
Ponieważ oddziały UPA zbliżały się coraz bardziej do Lwowa, napadając na kolejne wsie polskie, dowództwo Armii Krajowej we Lwowie podjęło decyzję o wznowieniu „akcji represyjno-zapobiegawczych”. Pierwszym ich celem miała być wieś Szołomyja, określona jako baza UPA. Termin ataku określono na 10/11 czerwca, z soboty na niedzielę. Wieś miała zostać zniszczona bez względu na obronę, jednak możliwie z uniknięciem ofiar wśród ludności cywilnej. W ataku miały wziąć udział oddziały 14 pułku ułanów AK, oraz ochotnicy z sąsiednich wsi: Czyszek, Winniczek, Gańczar, Biłki Królewskiej, Dawidowa i Zubrzy pod dowództwem Dragana Sotirovica „Draży”.
W nocy z piątku na sobotę żołnierze AK wyspowiadali się w kościele w Czyszkach. W sobotę pod wieczór około 100 żołnierzy i ochotników wyruszyło z Czyszek w kierunku Szołomyi. W Dawidowie grupa żołnierzy AK natknęła się na 2 własowców, z których 1 zlikwidowano. Zaalarmowało to żołnierzy niemieckich, którzy otworzyli niecelny ogień, powodując jednak szybki odwrót Polaków do lasu.
O zmierzchu oddział dotarł do Szołomyi. 1 km przed wsią nastąpiła odprawa z przydzieleniem zadań. Następnie kpt. „Draża przemówił do żołnierzy, wspomniał o polskich ofiarach. Następnie zmówiono modlitwę. Oddział podzielił się na dwie grupy: mniejsza, dowodzona przez kpt. Drażę, miała zaatakować wieś od północy. Większa, około 80-osobowa, od południa. Polacy, w celu odróżnienia w ciemnościach, założyli na rękawy białe opaski. Grupa kpt. „Draży” od razu natknęła się na placówkę ukraińską uzbrojoną w karabin maszynowy. Została ona zlikwidowana bez wystrzału i bez strat. W tym momencie zaatakowała druga grupa. Nie natknięto się na żaden opór. Żołnierze polscy idąc tyralierą wrzucali przez okna chat granaty lub butelki z benzyną. Pozostawiono tylko cerkiew.
Po akcji żołnierze AK wycofali się z 2 lekko rannymi. Jeden zaginiony zabłądził, i następnego dnia powrócił do oddziału. Według meldunków polskich spalono 55-60 gospodarstw, zginęło od dziewięciu do kilkudziesięciu ukraińskich mieszkańców (przypuszczalnie głównie spalonych żywcem lub uduszonych dymem). Zabrano również około 100 sztuk bydła. Zdaniem Jerzego Węgierskiego, opierającego się na meldunkach Armii Krajowej, zginęło od dziewięciu do kilkudziesięciu mieszkańców wsi. Zdaniem Anny Fastnacht-Stupnickiej zabitymi byli członkowie UPA, bowiem miejscowa ludność ocalała schroniona w cerkwi.

Po tych wydarzeniach ukraińskie ataki na Polaków w okolicy Szołomyi już się nie zdarzyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz